Od godziny piątej rano strażacy walczą z pożarem w Wytownie, gdzie pali się zabytkowy pałac. Obiekt jest opuszczony i od lat nieużytkowany.
Strażacy zgłoszenie o pożarze otrzymali w środę parę minut po 5 rano. Na miejscu pracuje aż 7 jednostek straży zawodowej i OSP z pobliskich miejscowości. Ponieważ dostęp do pałacu jest utrudniony z powodu dużej ilości drzew i krzaków strażacy musieli rozwinąć kilkaset metrów linii doprowadzającej wodę. Ich praca ogranicza się do zabezpieczenia miejsca i kontrolowanego wypalenia palnych części obiektu. Na razie nie wiadomo, czy w środku ktoś się znajdował.
Jak czytamy w serwisie ustka.travel Obiekt w Wytownie to późnobarokowy dwór zbudowany w połowie XVIII wieku otoczony zespołem parkowym z fosą. Obiekt wymurowano z cegły. Pokryto go dachem naczółkowym.
Zasadnicza część dworu powstała na planie prostokąta z ryzalitem środkowym od północy. Dwór przebudowano na początku XX wieku wówczas do wschodniej strony dworu dobudowano skrzydło północne, do niego zaś skrzydło wschodnie. Z zabytkowego wyposażenia zachował się jedynie kominek i malowany herb rodu Puttkamerów. Wiadomo jednak, że mieszkały tu też inne rodziny szlacheckie.
Historyczne zapiski niewiele jednak mówią o jego historii i mieszkańcach. Niewiele wiemy również o tym co działo się w pałacu w czasie II Wojny Światowej i tuż po niej. Wiadomo na pewno, że hitlerowcy wykorzystywali budynek i stojące wokół niego zabudowania jako więzienie dla Rosjan i Polaków. To właśnie w Wytownie znajdował się jeden z obozów pracy w którym wykorzystywano i mordowano jeńców.
Zaraz po wojnie pałac przekształcono w biura miejscowego PGR. Szare ściany, lamperie malowane farbą olejną i zwykłe biurka. Później już w latach siedemdziesiątych pokoje wyposażono w łóżka i zamieniono w niewielki hotel w którym wypoczywały rodziny górników ze Śląska. Miejscowi, którzy pamiętają tamte czasy opowiadają, że już wtedy pałac ogołocono ze wszystkiego, co wartościowe. Nigdy nie wyremontowano budynku.
Kolejnym właścicielem obiektu stał się znany słupski dziennikarz i gminny działacz Jerzy Izdebski. Mimo zapowiedzi nigdy pałacu nie odremontował. Po jego śmierci obiekt trafił w ręce jego siostry a ta go sprzedała prywatnej firmie.
Poniżej publikuję zdjęcia z pożaru oraz kilka zdjęć archiwalnych obiektu z 2007 roku